A Ustaw małą czcionkęA+ Ustaw średnią czcionkęA++ Ustaw dużą czcionkę Zmień kontrast
wybierz język: EN
Przejdź do wyszukiwarki

Uniwersytet Wrocławski

Instytut Filozofii

Znajdujesz się w: Strona główna > Erasmus+ > Studenci filozofii w Neapolu - relacja

FILOZOFICZNY NEAPOL I OKOLICE

Neapol

W bieżącym roku akademickim (w dniach 24–28.03) grupa studentów filozofii wraz z prof. Arturem Pacewiczem odwiedziła w ramach programu Erasmus+ Neapol oraz jego okolice (Pompeje i Herkulanum).

Neapol, miasto o pulsującym sercu i bogatej historii, to nie tylko uczta dla zmysłów, ale i prowokacja dla umysłu. Wędrówka jego wąskimi uliczkami, gdzie życie toczy się na zewnątrz, staje się filozoficzną podróżą. Kontrast między wspaniałymi pałacami a zaniedbanymi zaułkami rodzi pytania o piękno, przemijanie i społeczną sprawiedliwość. Głosy przekrzykujących się sprzedawców, zapach smażonych potraw i wszechobecny chaos skłaniają do refleksji nad naturą porządku i przypadku.

Spacerując pośród starożytnych ruin, dotykając historii zaklętej w kamieniach, stajemy twarzą w twarz z nietrwałością ludzkich dzieł i potęgą czasu. Spontaniczność i autentyczność mieszkańców Neapolu przypominają o wartości życia „tu i teraz”, o odrzuceniu fasad i konwencji. Filozoficzna wycieczka po Neapolu to zanurzenie się w esencji życia, z jego radościami i smutkami, pięknem i brzydotą, chaosem i harmonią – to lekcja pokory i akceptacji złożoności świata.

A oto kilka refleksji samych młodych adeptów filozofii:

„Mój wyjazd do Neapolu w ramach programu Erasmus+ był nie tylko akademickim doświadczeniem, ale także podróżą w głąb historii, kultury i filozofii. Jako student drugiego roku etyki, miałem okazję zetknąć się z miastem pełnym kontrastów, chaotycznym, ale i fascynującym, gdzie historia i współczesność przeplatają się na każdym kroku.

Podczas pobytu odwiedziłem Pompeje i Herkulanum – miasta zatrzymane w czasie, tragiczne przypomnienie o kruchości ludzkiego życia. Spacerując po ich ruinach, zastanawiałem się nad tym, jak filozofowie postrzegaliby tę katastrofę. W Herkulanum szczególnie uderzyło mnie dobrze zachowane dziedzictwo codziennego życia takie jak domy i freski, które były świadectwem intelektualnego bogactwa tamtej epoki.

Kolejnym przystankiem było Narodowe Muzeum Archeologiczne w Neapolu, jedno z najważniejszych muzeów archeologicznych na świecie. W jego zbiorach znalazłem fascynujące artefakty z Pompejów i Herkulanum, w tym mozaiki, freski i przedmioty codziennego użytku, które pozwalały lepiej zrozumieć życie mieszkańców starożytnych miast. Szczególne wrażenie zrobiła na mnie Kolekcja Farnese, gdzie zobaczyłem monumentalne rzeźby, jak choćby słynnego Herkulesa Farnese.

Jednak nie tylko zabytki i muzea ukształtowały moje wrażenia. Neapol ma swój niepowtarzalny rytm, głośne rozmowy mieszkańców, zapach espresso unoszący się nad ciasnymi uliczkami i filozoficzne podejście do życia, które widać w sposobie, w jaki ludzie tu żyją. To miasto, które uczy dystansu, akceptacji chaosu i czerpania radości z chwili.

Wyjazd ten nie tylko poszerzył moją wiedzę, ale także dał mi nową perspektywę na filozofię życia. Neapol to miejsce, gdzie teoria spotyka się z praktyką i to było dla mnie najcenniejsze odkrycie”.

JAKUB SOBAŃSKI

* * *

„Przeżyciem, poddającym wiele intuicji, jakie żywiłem w stosunku do świata, w wątpliwość, okazało się już samo zetknięcie z miastem. W pewnych aspektach Neapol jest miejscem na tyle jaskrawym, że aż niemożliwym do przekształcenia w karykaturę. Z tego powodu przejawiła mi się wyraźnie intuicja, iż jest to miasto w pewien sposób autentyczne, tzn. okazało się być dokładnie takie, jakie było w moich wyobrażeniach przed przyjazdem. Podejrzewam, iż jest to efekt jego wyrazistości, niemożliwej do przesadzonego odtworzenia. Zapewne jego charakter był znacząco uwydatniony przez skontrastowanie z Pompejami i Herkulanum, czyli miejscami o niebagatelnym wymiarze, chociażby symbolicznym, które, jako żywy pomnik korzeni naszej kultury, nadawały specyficznej perspektywy całemu doświadczeniu. Pompeje mogą jawić się jako miejsce, gdzie można niemal dotknąć codzienności starożytnych, wczuć się w ich sposób funkcjonowania i postrzegania świata. Jednakże to odczucie zderza się z poczuciem dysonansu – świadomością nieuchronnej pośredniości poznania przeszłości, którą krótko można opisać jako żal, że starożytność jest dla nas dostępna tylko poprzez formę ruin. Takie podejście uległo nagłej przemianie pod wpływem odwiedzin Herkulanum i Muzeum Archeologicznego w Neapolu, gdzie starożytność zdawała się przebijać do współczesności poprzez mniej zniekształcone zębem czasu formy. Stanowiło to podstawę do postrzegania wytworów starożytnych jako świadectw siły, zdolnych do aspirowania do ponadczasowości. Całość wrażeń zdaje się wymykać syntezie. Neapol wydaje się być w ciągłym kontraście z Pompejami czy Herkulanum. Słowem najlepiej pasującym do pierwszego z wymienionych jest zdecydowanie duch, który manifestuje się gdzieś pomiędzy stylem i atmosferą życia a przestrzenią architektoniczną, gdzie się ona odbywa. Jest on zjawiskiem samonarzucającym się i jawnie, aczkolwiek specyficznie się przejawiającym. Duch z kolei Pompejów wydaje się zupełnie inny – jakby zamknięty w martwej tkance miasta, wyczuwalny jedynie jako echo dawnego życia”.

BARTŁOMIEJ NIEŁACNY

* * *

„Cała filozofia odwołuje się do swoich korzeni w starożytności, zwiedzanie miast Rzymskich, oglądanie domów i przedmiotów codziennych, rzeźb i słuchanie o życiu codziennym patrząc na miejsce, w którym żyli, zmienia perspektywę i urealnia ludzi, którzy byli częścią warunków niezbędnych do powstania filozofii.

Neapol2

Na wyjeździe zderzyłam się z zupełnie innym światem, niż ten do którego przywykłam, mimo że nie była to moja pierwsza podróż za granicę, ani nawet na południe Europy. Neapol okazał się być jednak swoim własnym specjalnym miejscem na ziemi. Pierwszy szok, z którym powitałam miasto szybko zmienił się w ciekawość, a w czwartek już czułam się w domu i nie chciałam nigdzie wracać.

Wyjazd miał mieć naturę integracyjną, z kulturą jak i studentami innych kierunków. Powiedziałabym, że cel ten został w pełni zrealizowany. Jako studenci filozofii i etyki spędzaliśmy razem prawie cały czas i wynikały z tego bardzo ciekawe dyskusje. Mam nadzieję, że znajomości te się utrzymają i tu w Polsce.

Co do samego programu zwiedzania, czuję, że sposób w jaki patrzyłam na filozofię starożytną się całkowicie zmienił. Chodzenie po odkopanych miastach, w których żyli ludzie budujący częściowo tę historię coś zmieniło. Urealniło postaci o których czytamy. Zmusiło do zadania paru niewygodnych pytań. Sprawiło, że chciałabym się nauczyć sztuki kładzenia mozaik.

Jedyne czego żałuję, to że nie udało nam się trafić na pertraktacje z komunistami, z drugiej jednak strony, nazwisko Karola Marxa przewijało się tak często we wszystkich dyskusjach tego wyjazdu, że może to i lepiej….

W każdym razie, mam nadzieję, że nie był to mój ostatni wyjazd do Neapolu.

Jestem bardzo wdzięczna za tą szansę i organizacje dzięki której mogłam zobaczyć wiele i jeszcze pozwiedzać na własną rękę. Jeśli tylko Jupiter w Wezuwiuszu okaże się łaskawy, mam nadzieję jeszcze tam wrócić”.

MAJA MATKOWSKA

* * *

Neapol3

(DZIEŃ I) Praktyki rozpoczęte zostały wykładem na Uniwersytecie l’Orientale w Neapolu. Tam poznałam resztę grupy z Uniwersytetu Wrocławskiego biorącą udział w praktykach. Na wykładzie zapoznaliśmy się z historią Neapolu oraz poznaliśmy rekomendacje do zobaczenia w tym mieście. Okazało się, że mimo utwierdzonych sceptycznych opinii na jego temat, ma ono bardzo ciekawą i wartościową historię. Okazuje się, że Neapol odzwierciedla zupełnie odmienny niż inne wielkie miasta Włoch charakter. Wskazuje na to Ignacy Kraszewski w „Kartkach z podróży z 1858–1864 roku”:

„Co za różnica charakteru od Rzymu! Krajobraz, lud, oblicza, głosy… farby… jakby z innego świata. Tam powaga ruin i majestat Romy, tu jakiś żywot bez wczoraj i bez jutra, doraźny, gorączkowy, szyderski, oprawny w najcudowniejsze ramy… a malowany barwy najżywszymi.”

Zgadzam się z jego słowami – mimo że w Rzymie byłam lata temu, zapamiętałam jego klimat inaczej niż neapolitański, ponieważ tutaj wyraźnie czuć było w architekturze, organizacji miasta, zachowaniach mieszkańców typowy klimat południowych Włoch. Po wykładzie wybraliśmy się do Katedry Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Neapolu. Jej wnętrze robiło wielkie wrażenie.

(DZIEŃ II) Kolejnego dnia wybraliśmy się do Pompejów. Weszliśmy na obszar starożytnego miasta od strony świątyni Wenus. Mijając po lewej świątynię Apollona weszliśmy na teren forum, przez który przebiegała jedna z dwóch głównych ulic wschód-zachód, prowadząca do samego końca odkrytego miasta, aż do Porta Sarno i amfiteatru. Uwagę naszą zwróciły jakość zachowania elementów budynków, z których wyciągnięta była cała historia i kultura starożytnej cywilizacji. Między innymi malowidła ścienne, ołtarze, wyposażenie wnętrz (kamienne stoły) czy elementy systemu doprowadzania wody. Zauważenie, że wszystko pokryte było pyłem wulkanicznym po erupcji wulkanu w 79 roku i tylko dzięki pracy archeologów możemy podziwiać te pozostałości po starożytności, było bardzo uwrażliwiające. Interesujące było również obserwowanie z góry prace wykopaliskowe i konserwatorskie. Naszej refleksji poddane było to, jaka część z odkrytych budynków w trakcie prac została zawalona z powodu słabej stabilności konstrukcyjnej, oraz jaka część obszaru miasta zostaje nam jeszcze nieznana, jako że prace wciąż trwają, a nowe obiekty wciąż są do odkrycia. W Willi dei Misteri znajdowały się najlepiej zachowane malowidła ścienne. Całe ściany pokryte pięknymi kolorami robiły wrażenie. Przedstawiały perspektywy zawierające kolumnady, bądź sceny z życia. Charakterystyczne dla budynków w Pompejach były wewnętrzne dziedzińce z zielenią i czasami basenami, zwykle wprowadzane w domach dla zamożniejszych mieszkańców. Dawały one poczucie przestrzenności i scalenia z naturą. Natomiast komnaty mieszkalne jak i korytarze wydawały się dosyć ciasne. Ostatnim punktem, który zobaczyliśmy był amfiteatr.

Neapol4

(DZIEŃ III) Trzeciego dnia wybraliśmy się do Herkulanum, starożytnego miasta położonego na północ od Pompejów i na zachód od Wezuwiusza. Herkulanum jest lepiej zachowane niż Pompeje. Prace wykopaliskowe trwały od XVIII wieku, lecz musiały być w pewnym momencie wstrzymane przez budynki mieszkalne, które wybudowane już były nad starożytnym miastem oraz przez to, że w XIX wieku skała wulkaniczna była zbyt twarda do dalszych prac wykopaliskowych. Jest to ciekawe i warte zastanowienia się, jak wielkie w rzeczywistości pierwotnie było Herkulanum i czy przyjdzie nam się o tym kiedykolwiek dowiedzieć. Trzęsienia ziemi i wybuch wulkanu może przynieść różne konsekwencje — z jednej strony może zniszczyć dotychczasowe prace wykopaliskowe i przez to cały rezultat wieloletniego wysiłku wielu ludzi, albo odkryć nowe części starożytnego miasta burząc te, które stoi nad nim. Scenariuszy jest wiele, czas może tylko pokazać, który z nich się zrealizuje.

(DZIEŃ IV) Czwartego i ostatniego dnia poszliśmy do Muzeum Archeologicznego w Neapolu. Widzieliśmy tam mnóstwo rzeźb, malowideł, mozaik przeniesionych z Pompei i Herkulanum. Uwagę moją zwróciły liczne posągi np. jednej i tej samej postaci, lecz wykonanej przez różnych artystów. Widać było cechy wspólne danej postaci, które konsekwentnie były implementowane w odwzorowywaniu jego wizerunku takie jak broda, zmarszczki, loki, lecz mimo wszystko dało się również rozpoznać różnorodne maniery sztuki artystów. Stoczyłam również polemikę z Zenonem z Elei.

Neapol5

Praktyki uważam za bardzo udane i produktywne. Nauczyłam się dużo o czasach Wielkiej Grecji, starożytnym dorobku naszej cywilizacji oraz poznałam bardzo fajne osoby, które zasiały we mnie jeszcze większe zaciekawienie światem i chęć zgłębiania wiedzy o świecie i tym samym o nas samych, kolektywnie i indywidualnie.

ALEKSANDRA ŻYŁKA

* * *

Pobyt na praktykach w Neapolu był doświadczeniem, które na długo zostanie w pamięci — intensywna wymiana myśli spotkała się tu z intensywnością włoskiego słońca. Rozmowy o sensie istnienia toczyliśmy nie tylko w salach wykładowych, ale i przy filiżance espresso z widokiem na Wezuwiusza. Jednym z najpiękniejszych momentów była wyprawa do Pompejów — spacerowaliśmy po ulicach zamrożonych w czasie, próbując odczytać ślady życia, które nagle się zatrzymało, a mimo to nadal przemawia do nas poprzez kamień i popiół. To właśnie tam filozofia zyskała nowy wymiar — między ruinami pytania o przemijanie, pamięć i wieczność brzmiały szczególnie donośnie. Neapol, pełen kontrastów i intensywnych emocji, stał się tłem nie tylko dla nauki, ale i dla głębokich, egzystencjalnych refleksji.

ALEKSANDRA SADAJ

* * *

„W dniach 24–28 marca 2025 w ramach programu Erasmus+ mieliśmy przyjemność odwiedzić Neapol. W wyjeździe brali udział studenci kierunków filozofia, etyka, filologia klasyczna oraz studia śródziemnomorskie.

Pierwszego dnia odbył się wykład na temat historii miasta, a w następnych dniach przeszliśmy do zwiedzania. Jako pierwsze zobaczyliśmy Pompeje – spacer po mieście, które wybudowane zostało 2000 lat temu – był niesamowitym przeżyciem. Tego samego uczucia mogliśmy doświadczyć następnego dnia w Herkulanum. Oba miasta są o tyle ciekawe, że udało im się zachować swoją oryginalną formę sprzed 2 mileniów. Niesamowita jest też mnogość i dokładność tego co przetrwało erupcję Wezuwiusza. Na ścianach dalej widnieją oryginalne malunki, a gdzieniegdzie pozostały też zwęglone deski. Mieliśmy również okazję żeby przyjrzeć się z bliska dziełom sztuki, jakie zostały odzyskane z tych dwóch miast. Miało to miejsce w Muzeum archeologicznym. Rzeźby wykonane są z precyzją, która spokojnie dorównuje dzisiejszym maszynom.

Wyjazd uważam za istotny. Moim zdaniem bardzo ważnym jest to, aby bezpośrednio obcować z dokonaniami kultury, na podstawie której została zbudowana nasza cywilizacja. Daje to zupełnie inną perspektywę w rozumieniu myśli starożytnej”.

MARCIN GEMRA

* * *

„»Zobaczyć Neapol i umrzeć« – to powiedzenie odsłania coś głębokiego, czego można doświadczyć, obcując z tym niezwykłym miastem. Na pierwszy rzut oka zdaje się oznaczać, że po zobaczeniu Neapolu nic więcej nie jest warte uwagi, a więc można umrzeć spełnionym. Jednak Goethe, wypowiadając te słowa, uczynił z Neapolu mikrokosmos – odbicie makrokosmosu, czyli całego świata. W Neapolu, niczym w zwierciadle, dostrzec można cały Kosmos wraz z jego prawami i strukturą. To miasto pulsujące życiem, które w swoim refleksie odbija nie tylko Włochy, lecz całą Europę. Styka się tutaj Grecja z Rzymem; filozofia z sofistyką; Europa z Afryką; chrześcijaństwo z pogaństwem; porządek z chaosem; ład z brudem. Sacrum zaś przenika się z profanum, tworząc unikalną mozaikę kultur, historii i kontrastów."

La città dei presepi („miasto szopek”) jest światem w miniaturze. Neapolitańczycy doskonale to wyczuwają, od wieków tworząc misterne szopki – mikrokosmosy, które w jednym uchwytnym i namacalnym akcie obrazują wierzenia oraz tradycje całej społeczności. Szopka jest więc mikrokosmosem Neapolu, a Neapol – mikrokosmosem Europy. Jednak samo odbicie rzeczywistości nie wystarczyłoby, by Neapol mógł nosić miano La città del sole. Miasto Słońca nie jest martwe i nie odbija jedynie światła życiodajnej gwiazdy – nie jest księżycem, lecz słońcem. Jako mikrokosmos samo musi promieniować blaskiem na wszystkie strony – przecież tylko w ten sposób może być doskonałym odzwierciedleniem Kosmosu. Jak miasto może świecić blaskiem słońca? Neapol jako miasto na styku jest kulturotwórcze. Poprzez nieustanne zderzenia starego z nowym powstaje energia – wyczuwalna, dynamiczna siła, która rodzi się w wyniku tych tarć i wzajemnych ścierań. Jest to energia twórcza, bezcenna, bo to właśnie dzięki niej możliwe są narodziny tego, co nowe. To ona rozświetla Neapol, który z kolei rozjaśnia wszystko wokół siebie, dając tym innym możliwość kolejnych odrodzeń – czasem nawet dosłownie powstając z popiołów.

Neapol6

Ten sam schemat (mikrokosmosu w makrokosmosie) możemy zaobserwować na niższym poziomie – w tradycyjnych szopkach Neapolitańskich. Centralną rolę grają tam często narodziny Chrystusa. Chrystus jest symbolem nowego, które styka się ze starym. Zawsze takie połączenie prowadzi do wielkich wyładowań energii. Nowość pragnie starość wyśmiać i zostawić w tyle, a starość nowości pragnie dorównać kroku. Tym kipiącym z nadmiaru potencji narodzinom towarzyszy rozświetlająca mroki nocy gwiazda betlejemska, która chyba może oznaczać moc, jaka przyjściu na świat towarzyszy. Narodziny te są również połączeniem boskiego z ludzkim – oto kobieta sprowadza na świat Boga. Profanum styka się z sacrum w przedziwnej, wykluczającej się kombinacji. To zderzenie świętego i grzesznego Neapol zinternalizował w sobie do bólu, wręcz absurdu. Doprowadza to do pokracznych mutacji: oto naszym oczom może ukazać się lokalny kult Diego Maradony, którego powszechnie nazywa się bogiem – D10S; czci się małych braci, którzy przynoszą nieszczęście, ale dobrze nakarmieni zsyłają dobrodziejstwo; powszechne jest rzucanie uroków i tworzenie eliksirów miłosnych. Jednak to kult śmierci zdaje się mówić o Neapolu najwięcej.

Vedi Napoli e poi muori, nie oznacza jednak, że miasto można raz zobaczyć i dać sobie spokój. Bo co właściwie znaczy „ujrzeć”? Jest tutaj wskazanie na tryb dokonany, lecz chyba każdy, kto był w Neapolu, zgodzi się, że Neapolu nie można ostatecznie zobaczyć. „A Napoli si torna sempre” – głosi przysłowie. Nie bez kozery powrót jest atrybutem Neapolu, gdyż Stolicę Południa, raczej charakteryzuje niemożność ujrzenia jej w pełni. Tutaj zawsze coś się dzieje: nowe zastępuje stare, a stare przesuwa się, tworząc kolejną warstwę, na której nowe może żerować. Neapol jest dookreślony przez wymóg ciągłej obserwacji, a przez to neguje się skończoność tego aktu. Obserwacja w Neapolu jest aktem właśnie nieskończonym. Tym samym hasło „zobaczyć i umrzeć” jest hymnem nieśmiertelności: skoro nie zobaczyłem całości, nie mogę jeszcze umrzeć. Ta negacja śmiertelności jest kwintesencją Neapolu i jego mieszkańców.

Negacja śmiertelności bierze się z tego, że Neapol to La città del Vesuvio. Wezuwiusz góruje nad miastem niczym czyhające na życie zagrożenie. A jednak – paradoksalnie – pozostaje niemal niezauważalny. Jest cichy, widzialny jedynie na obrzeżach pola widzenia, jakby należał raczej do tła niż do samego miasta. Mieszkańcy starają się go nie zauważać  – żyjąc w jego złowrogim cieniu, przemykają wzrokiem i nie zauważając go w codziennych sprawunkach. O wulkanie mówi się jedynie w kontekście atrakcji turystycznych, jakby obawiano się, że zbyt częste wypowiadanie jego imienia mogłoby obudzić drzemiącego w głębinach giganta Alkyoneusa. Czasem Europa przypomina sobie o nim, gdy jego oddech rozżarzy lawę i wyrzuci w niebo kłęby straszliwego dymu. Czasem, gdy na szczycie spadnie pierwszy śnieg, czyjeś oko zatrzyma się na widnokręgu, by podziwiać ukoronowanie szczytu zimowym wieńcem – ot, zmiana scenerii warta odnotowania. Jednak na co dzień Wezuwiusz po prostu jest, a ludzie starają się żyć, jakby go tam nie było. Zachowują się, jakby śmierć nie była im pisana – przecież jeszcze nie zobaczyli wszystkiego. A może dopiero w chwili, gdy zobaczą lawę spływającą po zboczach, popiół opadający na miasto i pędzącą falę uderzeniową niszczącą wszystko na swej drodze, zobaczą Neapol w pełni?

O tym, jak wyglądał taki straszliwy widok, mogli przekonać się mieszkańcy Pompei i Herkulanum – największych grecko-rzymskich stanowisk archeologicznych we Włoszech.  Ten pomnik tragedii nie odstrasza jednak nikogo przed eksploracją ruin ani przed budowaniem domostw w ich pobliżu, a nawet na samych ruinach. I tak pomnik śmierci co dnia wypełnia się mrowiem przechodniów, rodzin i dzieci – co jest raczej pochwałą, a nie negacją życia. Symbol zagłady nie jest straszny również dla turystów, którzy – owładnięci jakimś szałem – zwiedzają martwe miasta, nawet wtedy, gdy Alkyoneus o sobie przypomina. Atmosfera Neapolu udziela się wszystkim. Po chwili La città del caos nawet trzeźwego człowieka doprowadza do szaleństwa. Pomimo tego, że zazwyczaj wystrzegamy się niebezpieczeństw i dążymy do bezpieczeństwa, na przekór zdrowemu rozsądkowi przyjeżdżamy do Neapolu. Coś nas w Neapolu przyzywa, by jeszcze raz je odwiedzić i spróbować zobaczyć już wszystko. I tak przechadzamy się w towarzystwie Wezuwiusza i pozwalamy sobie zanurzyć się w tym chaosie po raz wtóry.

            Nieśmiertelność jednak jest tylko marzeniem, które pozwala nam nie oszaleć pod naporem nieustannie stojącej nad nami śmierci. Zdarza się i tak, że umieramy. W obliczu rychłej śmierci odnajdujemy nowy, ważki problem: troska o doczesne szczątki. Niektórzy zbyt dosłownie o to zadbali i w katakumbach powołali do życia Strażnika Kości. To właśnie w tej postaci – olbrzymiego strażnika zbudowanego z kości kilku osób – ujawnia się charakterystyczna dla Neapolu mutacja sacrum i profanum. Mutacja nie byle jaka, bo dotycząca śmierci – kolejnego filaru Neapolu. Poprzez kult zmarłych można wyczuć ten zew za nieśmiertelnością. Neapol jest miastem, którego fundamenty leżą na i pośród szczątek dawnych jego mieszkańców. Jednak wykute w skale grobowce nie mogą pomieścić wszystkich zmarłych. Tak też raz na jakiś czas żywi przenoszą zmarłych do zbiorowych mogił. Często takim otwarciom grobów towarzyszy zabieranie kości bliskich do swojego domu, gdzie są eksponowane na ołtarzyku. Najczęściej przenosi się czaski, które ponoć mają przechowywać resztki duszy zmarłego. Tym czułym gestem ukazuje się siła ludzkiej natury, która dąży do odnalezienia swoistej równowagi. W te sposoby mieszkańcy Neapolu żyjąc, obcują ze zmarłymi, a tym samym ze śmiercią, przed którą tak się wzbraniają. W ten sposób uświadamiają sobie własną kruchość. Tak oto ucieczka od śmierci własnej prowadzi do zbliżenia się do śmierci innych – czym jednak w przewrotny sposób przypomina, że śmierć dotyczy każdego.

La città di Pulcinella zrazu odwołuje się do chaosu i żartu, jednak dzięki wezwaniu do przyjęcia postawy bacznego obserwatora, odkrywa, że chaos i absurd są jedynie maską Pulcinelli, pod którą skrywa się ład, harmonia i święta śmierć. Wszystko to dzieje się na scenie, lecz spektaklem nie jest komedia dell’arte, gdyż sztuka jest poważna – w Neapolu wystawia się życie. Spektakl jednak wymaga sceny, a scena musi być w teatrze. Życie jest więc przedmiotem sztuki, sceną jest Neapol, który jako mikrokosmos zarazem ujawnia się jako Teatro del Mondo – teatr świata”.

ARKADIUSZ SOBKÓW

* * *

„Miejscami, które zrobiły na mnie wielkie wrażenie w Neapolu były katakumby San Gaudioso oraz San Gennaro. W tych pierwszych zobaczyłam słynne przedstawienie memento mori, które jest wyjątkowym przykładem sztuki sepulkralnej. Mieszkańcy Neapolu od stuleci wierzyli, że miejsce duszy jest wewnątrz ludzkiej czaszki, dlatego separowali czaszkę od reszty kości przy obrzędach pogrzebowych i umieszczali ją w wyróżnionym miejscu. W katakumbach San Gaudioso czaszki najmożniejszych zostały umieszczone wewnątrz ścian grobowca i otoczone malowidłami. W katakumbach San Gennaro wielkie wrażenie robiła przestrzeń, która niegdyś była wypełniona grobami. W XVIII, pod wpływem edyktu Napoleona, wszystkie szczątki ludzkie z przestrzeni miejskiej miały zostać przeniesione na jeden wielki cmentarz poza murami miasta. Pod wpływem tego zapomniano o imionach wielu zmarłych, gdyż nie było wiadomo do kogo należą jakie szczątki. Neapolitańczycy postanowili objąć szczególną opieką i modlitwą szczątki nieznajomych i zaczęli umieszczać ich czaszki (miejsce przebywania duszy za życia) w swoich domowych kapliczkach.

Neapol7

Dzięki wizycie w zabytkowym Klasztorze Świętej Klary w Neapolu odkryłam wyjątkową twórczość wczesnobarokowej malarki silnie związanej z Rzymem i Neapolem - Artemizji Gentileschi. W jednym z pomieszczeń był wystawiony jej obraz przedstawiający Magdalenę zrywająca perły ze swojej szyi. Gra świateł oraz proporcjonalność kompozycji zahipnotyzowała mnie. W przyszłości będę musiała wrócić do Neapolu, żeby zobaczyć więcej jej dzieł.

W ostatni dzień wyjazdu, kiedy sami mogliśmy sobie zaplanować zwiedzanie, udałam się na wycieczkę do Paestum, które znajduje się zaledwie godzinę pociągiem od Neapolu. Podczas tej podróży spełniłam jedno z największych marzeń – odwiedziłam dawną Posejdonię, gdzie stoją jedne z najlepiej zachowanych świątyń greckich (Heraion, Posejdonion, Atenaion). Pierwsza jest datowana na VII w. p.n.e., druga na VI, a trzecia na V. Ich wspólne umiejscowienie umożliwia niezwykłą podroż poprzez architektoniczne porządki greckie. W Paestum odkryto również tzw. grobowiec nurka, wewnątrz którego zachowały się autentyczne malowidła greckie, co jest rzeczą niespotykaną. Obraz mężczyzny skaczącego w nieznaną głębinę, przekraczającego linię życia, był niesamowity. Nieopodal świątyń znajdował się też basen, w którym dokonywano obrzędu odziania Afrodyty, co było stricte związane z zamążpójściem Greczynek.

Ostatnią i najważniejszą dla mnie rzeczą, którą zapamiętam z tego wyjazdu, to liczne rozmowy z Włochami, nauka ich gestów, kultury. Od pół roku intensywnie uczę się języka włoskiego i to była moja pierwsza podróż, kiedy mogłam porozmawiać z miejscowymi o ich życiu, zwyczajach, wierzeniach i pasjach. Wcześniej, w pogoni za antykiem, ignorowałam włoską kulturę, która wydawała mi się upadła i prymitywna w porównaniu do starożytnych potęg. Ze zdziwieniem obserwuję jak moje ustosunkowanie się zmienia z każdą kolejną podróżą”.

AGNIESZKA SOBKÓW